Po tragicznych wydarzeniach w rezydencji barona von Tochka, Alicja trafia pod opiekę Nathaniela. Choć tajemniczy mężczyzna uratował jej życie i otoczył opieką, to dziewczyna nie potrafi mu w pełni zaufać. Jego intencje wydają się podejrzane, a mgliste wyjaśnienia i zdawkowe odpowiedzi tylko podsycają mnożące się w głowie Alicji wątpliwości. Co tak naprawdę wydarzyło się podczas przyjęcia w jej domu i czy komukolwiek z domowników udało się przeżyć? Kim jest Nathaniel i jaka relacja łączyła go z jej matką? Dlaczego Alicję nieustannie nawiedza kobieta w czerwonej pelerynie? Dziewczyna wyrusza w długą podróż, by odnaleźć odpowiedzi na nurtujące ją pytania, ale widmo przeszłych wydarzeń nie przestaje jej prześladować. Podobnie jak stary przyjaciel, który wcale nie ma zamiaru jej opuścić...
– Uprzedzając twoje pytanie: tak, twój przyjaciel najprawdopodobniej już wcześniej odebrał sobie życie i jakaś siła, której pochodzenia ani natury nie znamy, skazała go na karę, w wyniku której musi odpokutować to, co zrobił. To oczywiście tylko moja teoria. Ile w niej prawdy, nie wiem sam, jednak wiele już w życiu widziałem i wiem, że takie rzeczy się zdarzały. Niejednokrotnie musiałem pomagać takim nieszczęśnikom.
– Można takiemu komuś pomóc?
– Oczywiście. Trzeba go zabić – rzucił szorstko. – To jedyne wyjście.
– Ale…
– Och, nie martw się. Można to zrobić. Twój znajomy nie jest wyjątkiem. Nie jest też nieśmiertelny, żaden z niego duch ani demon, więc będzie to dziecinnie proste. Jest tylko jeden szkopuł – do odnalezienia go potrzebna będzie twoja osoba, a właśnie waszego ponownego spotkania chcemy uniknąć.
– Nie chcę go więcej widzieć! Wymordował tych wszystkich niewinnych ludzi! – obruszyła się Alicja, a w jej oczach pojawiły się łzy.
– To oczywiste – przyznał Nathaniel. – Dlatego na razie chcę ci tego oszczędzić. Jednak on prędzej czy później po ciebie przyjdzie. Znajdzie sposób.
– Czego ode mnie chce? – Miała już dość tej rozmowy. Każda kolejna informacja ciążyła jej coraz bardziej.
– On chce ciebie, Alicjo – odparł Nathaniel i smutno się uśmiechnął.