Gdy Beata po wypadku samochodowym trafia do szpitala, ma wrażenie, że całe jej życie legło w gruzach. Już nigdy nie stanie na nogach, nigdy nie poczuje piasku pod stopami, nie pobiegnie po świeżej, zielonej trawie... Zamiast planować ślub z ukochanym, tkwi na oddziale rehabilitacji i pogrąża się w rozpaczy, wierząc, że właśnie straciła szansę na normalne życie. Zaabsorbowana swoją frustracją, nie potrafi dostrzec, jak ogromne tragedie dotknęły innych pacjentów oddziału.
Pewnego dnia jednak uświadomi sobie, że dostała od Boga drugą szansę – szansę, której nie wolno jej zmarnować. Czy mimo mozolnej i ciężkiej rehabilitacji uda jej się ponownie odnaleźć radość i sens życia? Czy spotka kogoś, kto pomoże jej otrząsnąć się z traumy? Czy wyjdzie zwycięsko z nierównej walki o własne marzenia?
Trzymał w dłoniach jej zimną rękę. Beata leżała płasko na szpitalnych prześcieradłach. Usta miała spękane, a z oczu nieprzerwanie płynęły łzy.
– Nic. Pamiętam, jak nuciłam do wtóru radia, a później już tylko sygnał zbliżającej się karetki. Ordynator powiedział, że na drogę wybiegło stado saren… Jakiś facet jechał z naprzeciwka i wszystko widział. To on zawiadomił pogotowie… Gwałtownie zahamowałam, straciłam panowanie na śliskiej, mokrej drodze i walnęłam w drzewo… Poduszka nie wystrzeliła. Okazało się, że była to tylko atrapa…
Z oczu mężczyzny również pociekły łzy.
– Ale wiem to wszystko wyłącznie z opowiadań. Nie pamiętam nic…
Delikatnie dotknął ustami jej suchych warg i odsunął z jej czoła wilgotny kosmyk włosów.
– Będzie dobrze… Najważniejsze, że żyjesz…
W jego słowach brzmiała żarliwa prośba do wszelkich mocy. Oddałby duszę wszystkim diabłom, żeby tylko móc cofnąć czas.
Joanna Kupniewska
ur. 1971 r.
Mieszka w Choszcznie, niewielkim mieście w Zachodniopomorskiem. Z zawodu fizjoterapeutka, na co dzień pracuje w miejskim szpitalu na oddziale rehabilitacji.
Autorka powieści obyczajowych charakteryzujących się dużą dawką humoru i ironii.